[wpml_language_selector_widget]
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
[wpml_language_selector_widget]
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
[wpml_language_selector_widget]
Polish English French German Spanish Finnish Hebrew Swedish Norwegian Italian Czech Slovak Bulgarian Hungarian Portuguese Russian Chinese (Simplified) Japanese Hindi Arabic
Dział Section 8 — Rodzinne Pamiątki które opowiadają o przeszłości - niektóre wpisy ze strony Narodowa.pl

Stary rodzinny zegar z 1908 roku, który opowiada historię rodziny

Zgłaszający Eksponat:
Grażyna C-R.
podziel się z innymi:

Zegar ten był naszym ślubnym prezentem, dostaliśmy go od brata mojego męża, jako rodzinne votum szczęścia. Nie był on nowy, ani kupiony na tę okoliczność, a ten sam, który, w 1908 roku był podarunkiem ślubnym Dziadków mego męża. Byłam podwójnie szczęśliwa, ponieważ wielokrotnie w dzieciństwie słyszałam arię “Ten Zegar Stary” z opery Stanisława Moniuszki “Straszny dwór”, której w naszym domu bardzo lubiła słuchać Babcia w wykonaniu legendarnego Bernarda Ładysza, jego kresowy zaśpiew tak bardzo przypominał jej dzieciństwo i młodość na utraconych Polskich Kresach.

Ten zegar w naszym domu przez wiele lat bił godziny czasu, ale dla mnie z każdym dniem życia tym tak pięknie drgającym dźwiękiem coś chciał powiedzieć, przypomnieć o historii rodziny.

To był zaczyn myśli, zajęłam się historią rodziny i genealogią, poznałam ciekawe dzieje przodków, związanych bezpośrednio, czy pośrednio z tym zegarem. Oto ich historia w kilku zdaniach:

Rodzina a właściwie rodziny o nazwisku Rebell przybyły na przełomie XVIII i XIX wieku, jako tak zwani “użyteczni rzemieślnicy” na tereny gminy Subkowy koło Tczewa. Byli tkaczami, garncarzami, serowarami. Skąd przybyli? Prawdopodobnie z terenu Niemiec, największe skupiska były w Hesji i Badenii-Wirtenbergii, dokładniejszej lokalizacji nie ustaliłam ale się staram.

W 1884 roku Rudolf Carl urodzony w Małej Słońcy poślubił Wilhelminę Paulinę Łabuńską z Nicponi. Akt spisano w zborze ewangelickim w niedalekim Rudnie, gdyż obie rodziny były tego wyznania. Na świat zaczęły przychodzić dzieci, najpierw Valeska a później Oswald Richard i kolejne jego siostry. Czy to śmierć córek skłoniła Wilhelminę do zmiany, czy był to powrót na łono kościoła rzymskokatolickiego, tego się już nie dowiemy. Z piątki dzieci dorosłości dożył tylko Dziadek męża. Oswald był ostatnim ewangelikiem w rodzinie. Pozostałe rodzeństwo, jeszcze pięcioro, było chrzczonych w kościele rzymskokatolickim.

Przypadkiem dokonałam niezwykłego i zaskakującego wszystkich odkrycia. Oswald Richard ożenił się z katoliczką Ludwiką z domu Klimecka. Ślub był w 1908 roku w parafii panny młodej czyli w Gniewie. W kościele św. Mikołaja. Czy przed ołtarzem, w którym wisi obraz Matki Boskiej będący wotum dziękczynnym króla Jana Sobieskiego a słynącym z cudów, tego też nie wiemy.

W każdym razie w prezencie dostali zegar. Czy towarzyszyły mu życzenia by wybijał tylko szczęśliwe godziny, czy darowano po prostu praktyczny przedmiot….

Zegar wisiał najpierw w Brzuścach a później w Tczewie. Dziadek był maszynistą na kolei, nigdy nie miał żadnego wypadku. Został wcielony do armii pruskiej i wysłany na front francuski I wojny światowej. Został ranny w nogę i choć kula została na zawsze nic groźniejszego się nie stało. Zmarło tylko najmłodsze dziecko, właśnie wówczas. Walerian, ojciec mojego męża, został wcielony do armii niemieckiej, z której uciekł nim pojechali na front i ani jego, ani rodziny nie spotkały żadne represje.

I po wielu latach ten zegar trafił do naszego małżeńskiego domu jako ten piękny prezent ślubny.

My obok życzeń szczęścia usłyszeliśmy jeszcze prośbę by zegar odziedziczył kolejny z męskich potomków Oswalda. Po 116 latach wciąż odmierza czas, musi wisieć troszeczkę krzywo by bez spóźnienia wybijać szczęśliwe i pełne rodzinnej pamięci godziny.

Gdy przyjdzie pora, dostanie go praprawnuk Andrzej, by i jego rodzinie ten zegar stary wybijał szczęśliwe godziny i dalej opowiadał o przeszłości też dla potomków.

Grażyna C-R.

15.07.2024

P.S. Załączam też mały plik z tym jego pięknym i wzruszającym dźwiękiem.

 

 

Korespondencja

Website Project Created by RAW-CODE